środa, 25 września 2013

a my sobie przecież radzimy, prawda?



schab za 11 zł kilo i wtedy kupujesz dwa kilo, kroisz na kotlety i zamrażasz. Albo łopatka, tłustawa, ale gulasz z kilograma wystarcza na 4 obiady. Masz oko wyczulone, o, herbata w promocji, to bierzemy. Proszek do prania w wielkich torbach jak jest w promocji, wystarcza na dobre parę miesięcy. Kurczak wystarcza na tydzień obiadów, na kadłubku zupa na 3 dni, piersi i nóżki na następne dwa dni. Umiesz zrobić michę pysznej sałatki z byle czego. Pastę do zębów wyciskasz do ostatka, nawet gdy dzieciom kupiłaś już nową tubkę, ty używasz jeszcze tydzień starej, daje się wycisnąć dużo. Dla nich szampon droższy, Twoje włosy się świetnie myją w pokrzywowym za 2,35, naprawdę świetnie. Może masz szczęście i migawki dzieciom wykupuje teściowa, która ma poczucie winy z powodu syna? Jak masz jeszcze więcej szczęścia to kupi im czasem jakieś ciuchy. Nie drzesz nią kotów, jej też jest trudno, czasem głupio, a bywa pomocna. Wszystko się liczy. Może umiesz szyć albo robić na drutach? To cholerny fart, przecież nie wyglądasz na obszarpańca, ubrać się fajnie można dosłownie za grosze. Jak dziś wyglądasz? Świetnie, a ta skórzana kurtka ma 10 lat, z lepszych czasów, buty z wyprzedaży tanie a skórzane noszą się już piaty rok i do wszystkiego pasują, spodnie za 3 dychy, też z wyprzedaży. Sweter bajeczny można zrobić z resztek włóczki od koleżanki, której się już nie chce. Tobie się chce bo chcesz mieć fajny sweter a nie masz 80 złotych. A nie chcesz wzbudzać litości. Chodzisz do pracy, patrzą, oceniają, a ty nie chcesz litości. Więc dajesz radę. Nosisz wysoko głowę, chociaż wiesz, że jeździsz tramwajem z biletem w ręku blisko kasownika. No, tu już nie da rady, prawie stówa miesięcznie gdybyś chciała uczciwie kasować bilety i nie jeździć w stresie. Jak Ci odmówiono alimentów nawet wyrzuty sumienia są jakby mniejsze… Masz przyjaciół, pomagają nie upokarzając. To też wielki fart. Wszystko jest ważne co pozwala przeżyć od wypłaty do wypłaty. Wszyściutko. A dzieci nie chcą czuć się nędznie. Tylko oszczędzamy. No, trzeba. Raz w roku dostajesz zwrot podatku, to wielkie święto. Możesz na przykład szybko pojechać do sklepu i kupić łóżka, bo piętrowe się rozwaliło. Albo coś zreperować w domu. Kupić te cholerne buty czy biustonosze. Jak masz socjał w robocie to dostajesz „gruszę”, to też święto, czy na Boże Narodzenie jakąś dodatkową kasę. Zatykasz szybko największe najpilniejsze dziury. Bo musisz przecież jakoś „dawać sobie radę”, prawda? Bo masz te dzieci, które nikogo poza Tobą nie obchodzą i tylko na Twojej Glowie jest ich los.
Więc dajesz sobie radę. Żyjesz i zadziwiasz innych jak świetnie. Nie chodzisz obdarta ani Ty ani dzieci, nie są niedożywione. Więc wszystko jest OK. Tata ma z głowy, państwo ma z głowy, bo przecież nie weźmiesz urlopu i nie pojedziesz pod Sejm spalić kilka opon i powydzierać się. Czasem pomyślisz, ze Fundusz ma jakieś niejawne dyrektywy aby przyznawać świadczenia alimentacyjne jak najmniejszej ilości osób, wykorzystując najmniejszy prawny pretekst, interpretację prawa,  kruczek prawny, niejasność w przepisach, czy najmniejsze przekroczenie progu dochodowego. Pomyślisz i nic. Bo trzeba przeżyć kolejny dzień, tydzień i miesiąc. Państwo ma zmartwienia innego rodzaju i kalibru niż kilkaset tysięcy kobiet, które i tak nie są groźne, a przecież są, jak się okazuje, wystarczająco dzielne, żeby dać sobie radę i bez pomocy państwowych instytucji. Prawda? Bo dajemy sobie radę. Państwo Polskie wydając monstrualne pieniądze na szalenie ważne Komisje i Podkomisje, na ochronę polityków przed zagrożeniami, na meble do gabinetów lub wizyty w zaprzyjaźnionych krajach afrykańskich nie nastarczy jeszcze na pomoc nam, samotnym matkom. Gdzieś trzeba szukać oszczędności. A gdzie jak nie w grupie społecznej o której wiadomo, że ani powstania, ani nawet większej draki nie zrobi?...
A my sobie przecież radzimy, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz