Zbierasz
pieczołowicie dokumenty wyszczególnione na stronie, które są do zebrania.
Odhaczasz skrupulatnie zebrane. Nie walczysz z idiotyzmami, że potrzebne są
także akty urodzenia dzieci (skrócone) jakby wyrok Sądu nie był wystarczającym
dowodem, że dzieci te naprawdę istnieją. Starasz się nie zżymać na przepisy, które
stawiają cie w pozycji potencjalnego oszusta, wyłudzacza, złodzieja. Jedziesz po akty urodzenia (dwa razy, bo nie
dostaniesz od ręki…), wypełniasz oświadczenia, wnioski, odwiedzasz Skarbówkę,
wnioskujesz o zaświadczenie z pracy, itd., itd., itd… Plus jest taki, że przy
okazji można się wreszcie nauczyć na pamięć PESELU. Jesteś nakierowana i
skupiona na dopełnieniu jak najporządniej wszystkich formalności, bo stawką
jest byt Twoich dzieci. Ich książki. Ich buty. Ich nowe majtki i biustonosze. Ich
migawki. Ich porządniejsze obiady. Więcej owoców. Ich kino, gdy zapragną iść z
koleżanką. Albo lody. Doładowanie do telefonu. Ale przede wszystkim
podręczniki, kurtki, swetry, buty, ubezpieczenia, zeszyty… i spokojna głowa
matki, że na to wystarczy, że będzie. Żadne luksusy. Stawką jest życie Twoje i
Twoich dzieci. Codzienne życie, przez najbliższe pół roku, bo za pół roku cała
procedura się powtórzy, mogłaś się na przykład strasznie wzbogacić i kwota na
osobę w rodzinie przekroczy magiczne 750 zł na osobę. Na przykład o 25 zł. No
więc zbierasz te papiery, ale nie łudź się, że zbierzesz za pierwszym razem
wszystko, czegoś na pewno zabraknie, oświadczenia albo zaświadczenia…
Doniesiesz. Pokornie doniesiesz, pewna, że tak trzeba bo stawką jest - wiadomo
co. Pewna, że jak doniesiesz w koncu wszystko to będzie ok. Będzie w koncu i
spokojna Twoja głowa, i buty, i zeszyty, i nowe biustonosze na rosnące biusty,
i owoce, i kino.
Nóż się w kieszeni otwiera, mam ochotę krzyczeć: qrwaaaa, jak to możliwe w naszym katolickim państwie???!!! Łazi sobie taki sk... i ma wszystko w d..pie, a żyje zapewne całkiem nieźle. Czytałam gdzieś o boju matki o odebranie prawa jazdy i nawet chyba jej się udało, może w tą stronę?
OdpowiedzUsuń@Karolino, przerobione przez nas zostało wszystko co możliwe. Gdyby nie bezsilność, nie byłoby tego miejsca. Czasami żal pieniędzy wydanych na znaczki pocztowe, bo przychodzące od poszczególnych departamentów, ministerstw, urzędów odpowiedzi są żenujące
OdpowiedzUsuńM.